cd.
Przez pierwsze miesiące uczyłam się od Edyty, trochę podpatrywałam co
i jak robią inni. Generalnie byłam przeszczęśliwa, że choć jest to
ciężka fizyczna praca to robiłam to o czym marzyłam. Joanna po kilku
miesiącach przerwy zaproponowała mi współpracę. Tak naprawdę stałyśmy
się przyjaciółkami (tak mi się bynajmniej wydawało) i mimo różnicy zdań -
znosiłam wszystko z pokorą bo bądź co bądź była to jej pracownia (choć
wielokrotnie słyszałam, że jest nasza i to i tamto dla naszego dobra i
dla nas ona to robi... oj takie tam czcze obłudne gadanie)... myślę,
że gdyby nie jedno zdarzenie do dziś pracowały byśmy razem...
Przez ostatnie prawie dwa lata
"współpracy" w dużej mierze to ja zajmowałam się pracownią,
wykonywałam większość zleceń od klientów czy od Joanny, kontaktowałam
się z dostawcami i odbiorcami, dostarczałam rzeczy do galerii itp. a dodatkowo pomagałam w studio. Ogarniałam
wszystko jak umiałam najlepiej angażując się jak w swoje, choć lata
temu obserwując rodziców i ich zmagania z własną działalnością obiecałam
sobie, że ja nigdy nie chcę prowadzić własnej firmy... znów się
myliłam ;)
Cieszę
się, bo wielu rzeczy nauczyłam się sama metodą prób i błędów, a przy
ceramice nie ma nic lepszego jak eksperymenty. Jednak zawszę będę
wdzięczna Joannie, za pierwsze lata dzięki którym byłam bliżej ceramiki.
Po
numerze wyciętym tuż przed moją obroną przez który niemal nie oddałam
pracy pisemnej na czas i kolejnych pretensjach co do mojej osoby nie
wytrzymałam. Po ostrej wymianie zdań drogą mailową rozstałyśmy się koniec końców we
wrogiej i niefajnej atmosferze. Z dnia na dzień miałam zabrać wszystko z
jej pracowni. Tak też uczyniłam.
Uspokoiłam się, obroniłam dyplom i znów zaczęłam myśleć co dalej robić ze swoim życiem.
Od
2009 roku wspólnie z Pawłem wieczorami obmyślaliśmy wspólne projekty. Paweł to
mój ukochany z którym w grudniu będziemy mieli 7 rocznicę i wspólnie z
którym założyłam kolektyw Inżynierii Designu. To historia na osobny wpis
;) Paweł zawsze mnie wspierał, wierzył we mnie i zauważył
jak Joanna mnie traktuje... po przeanalizowaniu za i przeciw różnych
wariantów stwierdziliśmy, że znajdziemy lokal na pracownię. Już wtedy
wiedziałam, że ceramika uzależnia i zaledwie po miesiącu przerwy niesamowicie brakowało mi obcowania z nią. Pracownia miała być miejscem gdzie połączę trzy pasje -
grafikę warsztatową, ceramikę i design + Pawła Inżynieryjne spojrzenie.
Rzutem na taśmę wygraliśmy przetarg na lokal przy ul. Odolańskiej 11, konkurencję przelicytowaliśmy o 0,25 groszy :)
Rozpoczęłam
nowy rozdział swojego życia który sam się napędzał i jedno pozytywne
zdarzenie przeganiało kolejne... sama w to nie wierzyłam ile pozytywnej
energii i ludzi z takową spotykałam każdego dnia :)
Pół
roku po rozstaniu zadzwoniła Joanna, chciała zapytać co tam no i jak
szybko się okazało - potrzebowała czegoś... zdjęć... spoko to nic
wielkiego wysłałam jej i poprosiłam o referencje ponieważ startowałam w
projekcie unijnym by zdobyć fundusze na otwarcie działalności.
Otrzymałam takie oto referencje :)
Miałyśmy spotkać się na kawę, ale ciągle brakowało mi czasu...
Robiłam
swoje - udało mi się zdobyć fundusze unijne na otwarcie działalności,
kupiłam piec, wykonaliśmy kolejny remont no i wreszcie w spokoju mogłam
zająć się warsztatem.
dalszy ciąg opowieści już niebawem ;)