14 lipca 2014

podsumowanie

Kochani,
w ciągu ostatniego tygodnia mój blog odwiedziło prawie 400 osób ! To niesamowite :)
Ogromnie Wam dziękuję za komentarze i odzew. Część z Was pytała po co rozdrapuję stare rany wyjaśniam więc - ja niczego nie rozdrapuję a jedynie rozliczam się z przeszłością. Niczego nikomu nie chcę udowadniać, a jedynie przedstawić swój punk widzenia.
Życie jest tak krótkie i trzeba robić to czego pragniemy, o czym marzymy i otaczać się ludźmi którzy są nam przychylni. Ja pogodziłam się tym co się stało, ale chcę też by w przyszłości jeśli ktoś zapyta o tą sprawę, po protu odeślę na mojego bloga, bo ja ten temat już zakończyłam i idę dalej swoją drogą i liczę że nadal będę spotykała na niej przychylnych ludzi :)

Bardzo lubię ten wpis i często do niego wracam - POLECAM ROZMYŚLANIA ... O PLAGIACIE.

Miłego słonecznego poniedziałku !


4 lipca 2014

część 3 historii która zakończyła się tym, że mamy z Pawłem własną pracownię i robimy to co robimy

cd.

Przez prawie rok jak nie miałam pieca woziliśmy ceramikę do wypalania w Ceramiq. Miało to swoje plusy, ale i dużo minusów. Nie raz była to ekwilibrystyka na skalę światową. Zatem jak "zamieszkał" u nas piec musiałam zacząć wszystko od nowa.
Ponieważ wiem jaka była Joanna i jak wysokie ma mniemanie o sobie postanowiłam nie pracować w taki sposób jaki w zasadzie sama wypracowałam sobie u niej tylko robić niemal wszystko inaczej - po swojemu. Testowałam inne masy,  inne szkliwa i zupełnie inne krzywe wypału. Po roku eksperymentów dopracowaliśmy technologię i projekty. Pracownia ruszyła pełną parą, a nasza ceramika zaczęła cieszyć się ogromnym powodzeniem.
Nagle pewnego pięknego dnia dostałam telefon, że ktoś oskarża mnie o plagiat ... było to mniej więcej dwa lata temu ... wróciłam właśnie od rodziców gdzie spotkałam się z moją sis która miała wyjechać do Nowej Zelandii ... Dziś moja sis znów jest w Polsce, a dokładnie u mnie w Warszawie, więc jak to zazwyczaj bywa koło się zatoczyło.
No ale wróćmy do wspomnień ... poczułam się jakbym dostała obuchem w łeb... jak to?, jak to możliwe?, kto?, dlaczego?... i pierwsze pytanie jakie zadałam osobie  z którą rozmawiałam przez telefon - to jak nazywa się ta osoba i czy przypadkiem nie Joanna B. 
Nie myliłam się ... po roku ciszy nagle wyskoczyła jak filip z konopi oskarżając mnie o kopiowanie jej pomysłów. 
Utworzyła na swoim profilu na FB album w którym przytoczyła 6 moich prac jako jak to nazwała "plagiat - kradzież moich pomysłów". I wysłała z tego co mi wiadomo jednego maila do kogoś z kim zaczynaliśmy współpracę ....
Większość moich znajomych jako ciekawostka do opowieści dostawała link do tego albumu by sami mogli się wypowiedzieć. Ja zaprezentuję Wam prt sc.


Chciałam sprostować kilka spraw:
talerze z motywem koronki Joanny prezentowane na zdjęciach - były to pojedyncze talerze, które powstały zanim zaczęłyśmy współpracować razem, a do tego walały się jedynie podczas przeprowadzek, czy robienia pożądków, nie był to produkt wdrożony do sprzedaży ... nawet nie wiem dokładnie jaką techniką powstały (mogę się jedynie domyślać) jednak z całą pewnością nie metodą odbijania w glinie !
lampa ażurowa - jej w stylu marokańskim, moja z serii koral i z motywem odciśniętej osy, zupełnie inny wzór, sposób wytworzenia i wypalania, kolor ... u mnie zmierzenie z trójwymiarową materią i motywem ... gotowe formy gipsowe do odlewów można kupić w sklepach, motyw ażuru pojawia się już w marokańskich lampach ...
czerwony "dzbanuszek" - również jak w przypadku koronek zakurzony model walający się po pracowni i z tego co sobie przypomniałam po tym zdjęciu wielkości 10-15 cm ... mój prezentowany obok to gazetnik - skalę prezentują gazety w nim umieszczone. Dodatkowo ozdobiony wzorem przedstawiającym ryby - linoryt powielany w glinie - znów zmierzenie się z materią, projekt inspirowany słońcem, morzem i rybami.
"diamencik" - u nas osłonka na oprawkę i podsufitka, z elementem pomniejszonym w skali, który ma za zadnie blokowanie kabla, u Joanny element nanizany na sznur ... kompletnie zapomniałam o tym, że powstał taki element, ale wybaczcie jeśli była to jedna czy dwie sztuki, miałam prawo :/
ozdoby - jak piszę niżej, większość prezentowanych na zdjęciu widzę pierwszy raz w życiu na oczy, moje to mizernie wykonane ozdoby choinkowe płaskie, jak i w mini skali wycinane kuleczki średnicy 7-8 cm - znów zmierzenie się z materiałem i poznanie jego możliwości. Joanny bombki z tego co pamiętam miały po 10 i kilkanaście centymetrów i były typowymi ceramicznymi bombkami, czy motyw bombki jest zastrzeżony? A czy ozdób choinkowych które robią raz lepiej, raz gorzej chyba wszyscy ceramicy też nie można robić?
talerz - to zostawię już bez komentarza - u niej hlapnięcia szkliwa (co zresztą już było) u mnie misternie odciśnięte koła i staranie malowane, by szkliwo nie spłynęło, na tym talerzu spłynęło, ale na kolejnych pięknie trzymało się swoich granic.
to tyle w woli mojego komentarza, który w szczególności kierowany jest do osób które nie znały mojej wersji i komentowały.






Zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich jestem zobligowana by w przypisać umieścić link do strony z której prezentowane zdjęcia wkleiłam na mojego bloga. Prt sc pobrane z prywatnego profilu Joanny B. na Facebook. Nadmienię również, że zdjecia naszej ceramiki do stworzenia tego albumu zostały pobrane bez naszej zgody!

Właśnie mijają dwa lata od tego zdarzenia i dziś patrzę na to nieco z boku i chłodno oceniam fakty. Wtedy miałam wrażenie że świat wali mi się pod nogami. Miałam dość pracowni, ceramiki, zastanawiałam się dlaczego jest tak zawistna, przecież doskonale wiedziała, że chcę otworzyć swoją pracownię. Dlaczego to robi, dlaczego ja zajęłam się ceramiką ...
W końcu zaczęłam o tym rozmawiać. Poszłam do prawnika prosić o poradę i usłyszałam, że spokojnie możemy założyć sprawę. Wysłałyśmy pismo do Joanny, a w odpowiedzi otrzymaliśmy niemal identyczne pismo od jej prawnika (to tak a propos kopiowania), zaczęłyśmy przygotowywać się do rozprawy, ale dobrze, że zaczęłam o tym rozmawiać i radzić się różnych osób, które odradzały mi zakładania sprawy w sądzie z wielu powodów. Byłam w biurze patentowym i choć temat plagiatu jest mi bliski, zgłębiłam go jeszcze bardziej.
Mam również całe sterty linków do podobnych prac o których kopiowanie mnie oskarżyła. Umówmy się, że odbijanie koronek w glinie odbywało się już znacznie wcześniej niż Joanna czy ja zajęłyśmy się ceramiką! Czy też ażury w lampach marokańskich, które liczą setki lat! Ozdób choinkowych takich jak ja nigdy nie robiła, a te umieszczone obok moich to pojedyncze ceramiczne "amulety", których część pierwszy raz widzę na oczy. A już przyrównanie mojej patery w koła do swojej w plamy... obłęd!
No ale wiecie doskonale, że taka oprawa wpłynęła na to, że kilka osób się wkręciło ...

Środowisko projektantów i znajomych było oburzone, po jakimś czasie nabijałam się z moimi kursantami którzy powielali motyw koronki w swoich pracach, że w mojej pracowni podczas warsztatów powstają plagiaty plagiatów i przeszłam do porządku dziennego nad tym, że to czysta zazdrość nią kierowała i zrobiło mi się jej szkoda. Poza tym po miesiącach poszukiwań kontrargumentów otrzymałam wiadomość od mojej prawniczki że tak naprawdę oto Joanna musi udowodnić że to są kopie właśnie jej projektów, a nie ja że takie rzeczy już były.
Nadmienię tylko, że w czerwcu minęły 4 lata odkąd odeszłam od Joanny B. a progres jej twórczości ceramicznej z obiektywnego punktu widzenia osób postronnych - stoi w miejscu. Więc uprzejmie proszę o wybaczenie, że podczas 2 lat stworzyłam około 30 kolekcji, a do dnia dzisiejszego ponad 60 na które składają się różne kształty/rozmiary naczyń, wzory i wybarwienia. Nadal pracuję nad kolejnymi produktami nie tylko z zakresu ceramiki, ale i oświetlenia, mebli i dodatków. W między czasie powstają projekty dla innych marek i pojedyncze projekty.
Nauczyłam się wiele o ceramice i sama uczę w prywatenej szkole ceramiki gdzie zostałam zaproszona nie dzięki temu że uczyłam się od Joanny B. (o czym od dwóch lat nie mówię, bo nie wiem, czy ona sobie tego życzy ...) a dzięki temu, że mam warsztat.

Pogodziłam się z faktem, że świat jest okrutny i zawsze znajdzie się ktoś zazdrosny, zawistny, ale i przyjacielski i dobry. Tak to w przyrodzie już jest, równowaga musi zostać zachowana.

Najbardziej w całej tej historii szkoda mi tych ludzi którzy komentowali i wkręcili się w oskarżanie mnie za wszystko. Dziś wiem, że medal zawsze ma dwie strony i zawsze należy wysłuchać dwóch stron stojących po przeciwnych stronach barykady, bo prawda leży zawsze po środku, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Wtedy nie w głowie było mi bronienie się i wychodziłam z założenia, że tylko winny się tłumaczy, a prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa. Więc jeśli Pani Joanna nadal chce udowodnić mi swoją rację to czekam na to by niezależny sąd o tym rozstrzygnął.

Wiem, że mój tato byłby dumny, że wreszcie rozliczyłam się z przeszłością, choć sam twierdził, że szkoda czasu na tą Panią ... Dziękuję Pawłowi i znajomym tym dalszym i tym bliższym za wsparcie i moc. W II rocznicę całej akcji kończę historię o sobie, jednak nie historię z ceramiką - wręcz przeciwnie, to dopiero początek :)

Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli podobną sytuację piszcie śmiało, z chęcią podzielę się doświadczeniem jakie przez ten czas zdobyłam. I przestrzegam przed pracą twórczą wspólną z innym twórcą w jednej pracowni bez wyjaśnienia sobie i ustalenia jasnych zasad. Dziś wiem że często kończy się jak moja historia. Podobnych opowieści w ciągu tych dwóch lat usłyszałam wiele...