cd.
Przez prawie rok jak nie miałam pieca woziliśmy ceramikę do wypalania w Ceramiq. Miało to swoje plusy, ale i dużo minusów. Nie raz była to ekwilibrystyka na skalę światową. Zatem jak "zamieszkał" u nas piec musiałam zacząć wszystko od nowa.
Przez prawie rok jak nie miałam pieca woziliśmy ceramikę do wypalania w Ceramiq. Miało to swoje plusy, ale i dużo minusów. Nie raz była to ekwilibrystyka na skalę światową. Zatem jak "zamieszkał" u nas piec musiałam zacząć wszystko od nowa.
Ponieważ
wiem jaka była Joanna i jak wysokie ma mniemanie o sobie postanowiłam
nie pracować w taki sposób jaki w zasadzie sama wypracowałam sobie u
niej tylko robić niemal wszystko inaczej - po swojemu. Testowałam inne masy,
inne szkliwa i zupełnie inne krzywe wypału. Po roku eksperymentów
dopracowaliśmy technologię i projekty. Pracownia ruszyła pełną parą, a
nasza ceramika zaczęła cieszyć się ogromnym powodzeniem.
Nagle
pewnego pięknego dnia dostałam telefon, że ktoś oskarża mnie o plagiat ... było to mniej więcej dwa lata temu ... wróciłam właśnie od rodziców gdzie spotkałam się z moją sis która
miała wyjechać do Nowej Zelandii ... Dziś moja sis znów jest w Polsce, a dokładnie u mnie w Warszawie, więc jak to zazwyczaj bywa koło się zatoczyło.
No ale wróćmy do wspomnień ... poczułam się jakbym dostała
obuchem w łeb... jak to?, jak to możliwe?, kto?, dlaczego?... i pierwsze
pytanie jakie zadałam osobie z którą rozmawiałam przez telefon - to jak nazywa się ta osoba i czy przypadkiem nie
Joanna B.
Nie myliłam się ... po roku ciszy nagle wyskoczyła jak
filip z konopi oskarżając mnie o kopiowanie jej pomysłów.
Utworzyła na swoim profilu na FB album w którym przytoczyła 6 moich prac jako jak to nazwała "plagiat - kradzież moich pomysłów". I wysłała z tego co mi wiadomo jednego maila do kogoś z kim zaczynaliśmy współpracę ....
Większość moich znajomych jako ciekawostka do opowieści dostawała link do tego albumu by sami mogli się wypowiedzieć. Ja zaprezentuję Wam prt sc.
Zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich jestem zobligowana by w przypisać umieścić link do strony z której prezentowane zdjęcia wkleiłam na mojego bloga. Prt sc pobrane z prywatnego profilu Joanny B. na Facebook. Nadmienię również, że zdjecia naszej ceramiki do stworzenia tego albumu zostały pobrane bez naszej zgody!
Właśnie mijają dwa lata od tego zdarzenia i dziś patrzę na to nieco z boku i chłodno
oceniam fakty. Wtedy miałam wrażenie że świat wali mi się pod nogami.
Miałam dość pracowni, ceramiki, zastanawiałam się dlaczego jest tak zawistna, przecież doskonale wiedziała, że chcę otworzyć swoją
pracownię. Dlaczego to robi, dlaczego ja zajęłam się ceramiką ...
W
końcu zaczęłam o tym rozmawiać. Poszłam do prawnika prosić o poradę i
usłyszałam, że spokojnie możemy założyć sprawę.
Wysłałyśmy pismo do Joanny, a w odpowiedzi otrzymaliśmy niemal
identyczne pismo od jej prawnika (to tak a propos kopiowania),
zaczęłyśmy przygotowywać się do rozprawy, ale dobrze, że zaczęłam o tym
rozmawiać i radzić się różnych osób, które odradzały mi zakładania
sprawy w sądzie z wielu powodów. Byłam w biurze patentowym i choć temat plagiatu jest mi
bliski, zgłębiłam go jeszcze bardziej.
Mam również całe sterty
linków do podobnych prac o których kopiowanie mnie oskarżyła. Umówmy
się, że odbijanie koronek w glinie odbywało się już znacznie wcześniej
niż Joanna czy ja zajęłyśmy się ceramiką! Czy też ażury w lampach
marokańskich, które liczą setki lat! Ozdób choinkowych takich jak ja nigdy nie robiła, a te umieszczone obok moich to pojedyncze ceramiczne "amulety", których część pierwszy raz widzę na oczy. A już przyrównanie mojej patery w koła do swojej w plamy... obłęd!
No ale wiecie doskonale, że taka oprawa wpłynęła na to, że kilka osób się wkręciło ...
Środowisko projektantów i
znajomych było oburzone, po jakimś czasie nabijałam się z moimi kursantami którzy powielali motyw koronki w swoich pracach, że w mojej
pracowni podczas warsztatów powstają plagiaty plagiatów i przeszłam do
porządku dziennego nad tym, że to czysta zazdrość nią kierowała i zrobiło
mi się jej szkoda. Poza tym po miesiącach poszukiwań kontrargumentów
otrzymałam wiadomość od mojej prawniczki że tak naprawdę oto Joanna musi
udowodnić że to są kopie właśnie jej projektów, a nie ja że takie
rzeczy już były.
Nadmienię tylko, że w czerwcu minęły 4 lata odkąd
odeszłam od Joanny B. a progres jej twórczości ceramicznej z
obiektywnego punktu widzenia osób postronnych - stoi w
miejscu. Więc uprzejmie proszę o wybaczenie, że podczas 2 lat stworzyłam
około 30 kolekcji, a do dnia dzisiejszego ponad 60 na które składają
się różne kształty/rozmiary naczyń, wzory i wybarwienia. Nadal pracuję nad
kolejnymi produktami nie tylko z zakresu ceramiki, ale i oświetlenia, mebli i dodatków. W między czasie powstają projekty dla innych marek i pojedyncze projekty.
Nauczyłam się wiele o ceramice i sama uczę w prywatenej szkole ceramiki gdzie zostałam zaproszona nie dzięki temu że uczyłam się od Joanny B. (o czym od dwóch lat nie mówię, bo nie wiem, czy ona sobie tego życzy ...) a dzięki temu, że mam warsztat.
Nauczyłam się wiele o ceramice i sama uczę w prywatenej szkole ceramiki gdzie zostałam zaproszona nie dzięki temu że uczyłam się od Joanny B. (o czym od dwóch lat nie mówię, bo nie wiem, czy ona sobie tego życzy ...) a dzięki temu, że mam warsztat.
Pogodziłam się z faktem, że świat jest
okrutny i zawsze znajdzie się ktoś zazdrosny, zawistny, ale i
przyjacielski i dobry. Tak to w przyrodzie już jest, równowaga musi
zostać zachowana.
Najbardziej w całej tej historii
szkoda mi tych ludzi którzy komentowali i wkręcili się w oskarżanie mnie
za wszystko. Dziś wiem, że medal zawsze ma dwie strony i zawsze należy
wysłuchać dwóch stron stojących po przeciwnych stronach barykady, bo
prawda leży zawsze po środku, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Wtedy nie w głowie było mi bronienie się i wychodziłam z założenia, że tylko winny się tłumaczy, a prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa. Więc jeśli Pani Joanna nadal chce udowodnić mi swoją rację to czekam na to by niezależny sąd o tym rozstrzygnął.
Wiem, że mój tato byłby dumny, że wreszcie rozliczyłam się z przeszłością, choć sam twierdził, że szkoda czasu na tą Panią ... Dziękuję Pawłowi i znajomym tym dalszym i tym bliższym za wsparcie i moc. W II rocznicę całej akcji kończę historię o sobie, jednak nie historię z ceramiką - wręcz przeciwnie, to dopiero początek :)
Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli podobną sytuację piszcie śmiało, z chęcią podzielę się doświadczeniem jakie przez ten czas zdobyłam. I przestrzegam przed pracą twórczą wspólną z innym twórcą w jednej pracowni bez wyjaśnienia sobie i ustalenia jasnych zasad. Dziś wiem że często kończy się jak moja historia. Podobnych opowieści w ciągu tych dwóch lat usłyszałam wiele...